Co by się stało, gdyby ludzkość zobaczyła na nagraniu początki religii lub jak potoczyłby się los człowieka, gdyby nagle rozwiązały się wszystkie jego problemy? Właśnie tego typu rozważenia można znaleźć w „Końcu dzieciństwa”.
Pewnego dnia na Ziemię przylatuje obca cywilizacja i świat ludzi zmienia się o 180 stopni. Okazuje się, że człowiek zmuszony jest oddać swoją wolność w zamian za bezpieczeństwo, pokój i dostatek, jednak panuje przekonanie, że za dobrymi intencjami przybyszy kryje się coś więcej. To główny wątek powieści, w której autor zawarł wiele rozważań filozoficznych, które z niesamowitą precyzją odkrywają naturę człowieka pełną wad. Zawarto całą masę logicznych obserwacji, które ukazują prostotę ludzkich działań. Możemy zapoznać się także z komentarzem dotyczącym wydarzeń społecznych, politycznych i nawet jest wzmianka o historycznej traumie Polaków – o tęsknocie za utraconą wolnością.
Podobało mi się to, że fabuła od razu nabiera tempa – nie było niepotrzebnych fragmentów, które by sztucznie wydłużały opowieść. Jednak z drugiej strony drażnił mnie wszechwiedzący narrator: w niektórych momentach autor wprost opisywał wydarzenia i brakowało miejsca na swobodną interpretację. Poczułem też pewnego rodzaju zawód, bowiem w momencie gdy prawdziwa tożsamość kosmitów została ujawniona, książka straciła na tajemniczości. Jednak wydaje mi się, że jest to pewnego rodzaju wada książek science-fiction. Nie da się bowiem opisać rzeczy/zjawisk, których się nigdy nie widziało i autorzy muszą posługiwać się metaforami i porównaniami, by przedstawić zjawiska wpływające na człowieka i „tajemnicę” wszechświata.
Autor przewidział wiele wynalazków, takich jak satelity (książkę wydano po raz pierwszy w 1953 roku), jednak w dalszym ciągu przedstawia kobiety jako osoby w pełni odpowiedzialne za prowadzenie gospodarstwa domowego – mimo tego, że zawarł wiele postępowych rozwiązań: dochód gwarantowany, zautomatyzowaną produkcję czy ogólnie dostępną antykoncepcję. Zabawne było to, że w wizji autora (podobnie jak u Lema) ludzkość ciągle korzysta z telegramu, chociaż posługuje się wysoce zaawansowaną technologią.