
Recenzja książki „Książęcy gambit”
Druga część zaczyna się dokładnie w tym momencie, w którym skończyła się poprzednia – Laurent z Damenem wyruszają na granicę, by uspokoić panującą sytuację, bowiem wizja wojny między ich krajami zbliża się nieubłaganie.
Jestem przekonany, że „Książęcy gambit” jest znacznie lepszy od „Zniewolonego księcia” pod wszystkimi względami. C.S. Pacat udało się zachować równowagę między romansem a intrygami politycznymi i nie ma tutaj dobitnych scen, które można było znaleźć w pierwszym tomie.
Przyglądamy się, jak Damen wykorzystuje wojenne doświadczenie, by wskazać Laurentowi odpowiednią strategię w kolejnych ruchach. Druga część porzuca motyw dworu na rzecz życia żołnierzy w obozach i przygotowywania się do bitwy. Nie mam odpowiedniej wiedzy historyczno-militarnej, by potwierdzić, czy to rzeczywiście prawda, ale przedstawione opisy dotyczące musztry, manewrów wojskowych, treningu czy taktyk przekonały mnie, że opisywane wydarzenia mogłyby być prawdziwe.
W tej części poznajemy również analityczny umysł Laurenta i kryjące się w nim tajemnice, dowiadujemy się wreszcie, co motywuje go do działania. Obserwujemy, jak się zmienia, otwiera się przed Damenem i wreszcie pozwala sobie na odrobinę braku kontroli. Tak – z pewnością konstrukcja osobowości to duży plus tego tekstu. W końcu to Laurent jest sprawcą wszystkich zwrotów akcji w tym tomie.
Nareszcie ziszcza się wizja powolnie rozwijającego się romansu, na co przyjemnie było czekać z każdą przeczytaną stroną.
W „Książęcym gambicie” z pewnością nie brakuje wspomnianych wcześniej zwrotów akcji, jednak niektóre działania zostały tak spłycone, niektóre decyzje był tak naciągane, niektóre knowania były tak mało prawdopodobne, że musiałem się zatrzymywać, bo urywał mi się ciąg logiczny opowiadanej historii. Co więcej – zupełnie jak w pierwszej części – w momencie nagłych przewrotów fabuła gnała za szybko, jakby ktoś uciął w pewnym momencie część tekstu i nie wiedziałem, jaka przyczyna doprowadziła do jakiego skutku.
Pomijając lekkie zdezorientowanie, sięgam po ostatni tom – szczególnie przez wzgląd na postać Damena.